Korena prezentuje!

Odpoczynek na gruzińskiej wsi? Miód prosto z pasieki? Poranek z widokiem na Gelati? Pyszne chachapuri prosto z pieca? Mała wyprawa na koniach w okolicach Cuchvackiej jaskini? Błądzenie w lesie za grzybami a potem piknik z winem, serem i swieżym chlebem? Brzmi dobrze?? Zapraszamy do Gelati, Motsamety i Cuchwati, gdzie do swoich domów przyjmą was członkowie stowarzyszenia Korena!!

21 września w Gelati, podczas Davitoby (święta Dawida Budowniczego) przeszliśmy chrzest bojowy. A dokładnie przeszła je właśnie Korena, która powstała w sierpniu tego roku, kiedy to po zawziętych dyskusjach, wątpliwościach i nieskończonych pytaniach kilka osób z Gelati, Motsamety i Cuckhvati zdecydowało się na utworzenie stowarzyszenia skupiającego ludzi chcących zajmować się agroturystyką w regionie.  Były to w dużej części osoby, z którymi miałam przyjemność pracować w ramach projetku Fundacji EkoRozwoju w 2008r. Ta niesamowita mieszanka różnych ciekawych osobowości stworzyła coś wyjątkowego na skalę regionu – pierwsze stowarzyszenie zajmujące się tą tematyką i skupiające wlaścicieli domow. Pewnie nie skłamie jeśli powiem, że to jedno z pierwszych stowarzyszeń w rejonie Tkibuli.

Tak więc o godzinie 8.00 rano przy parkingu w Gelati stanęło stoisko Koreny. Z Kristiną otrzymywałyśmy na bierząco raporty smsowe. Najwyraźniej plan dopracowywany wieczór wcześniej działał. Jednego nie przewidziałyśmy – o godzinie 11.00 dostałyśmy rozpaczliwego smsa : „Gdzie jesteście? Przyjeżdżajcie bo nic nie zobaczycie. Wszystko sprzedamy!”

Co było robić? Po porannym spotkaniu zespołu wsiadłyśmy w samochód i pognałyśmy na wezwanie, obawiając się lekko tego co nas czeka. Wszelkie obawy okazały się płonne. Małe stoisko Koreny cieszyło się dużym powodzeniem ale udało się jeszcze uratować miód i ciasta, dowieźć wino…

Z tłumów zmierzających do klasztoru co chwila zatrzymywała się jedna lub dwie osoby zaintrygowane stoiskiem. Po wstępnym objaśnieniu, pytaniach, odpowiedziach i gratulacjach goście częstowani byli winem i proszeni o wniesienie toastu za powodzenie stowarzyszenia. Nikt nie odszedł głodny – ciasta, sery, khachapuri zniknęly w oka mgnieniu. Dodatkowo szaszłyk przygotowywany przez maestro szaszłyków, który doskonalił swój kunszt pracując przez wiele lat w Kazachstanie. Czuć było rękę mistrza.

W zamieszaniu wśród gości znaleźli się również chłopcy z Poznania. (Tu apel do Panów: Jeśli to czytacie, a jeszcze nie wypiliście tego wina, które kupiliście na stoisku, poświęćcie mu trochę więcej uwagi i wypijcie z należną czcią wnosząc podwójne toasty za Korenę:) Kiedy nasi panowie ze stowarzyszenia dowiedzieli się, że pozostawione na chwilę bez nadzoru kobiety sprzedały TO wino… Długo będę pamiętać te pełne politowania spojrzenia i westchnięcia: „Ehhh no ale jak to… Takie wino… To już lepiej trzeba było im podarować”).

To małe na pozór działanie było dla nas wyjątkowe. Własnymi siłami i przy niewielkim wsparciu Korena zaistniała i zaznaczyła swoją obecność Wzbudziła też zainteresowanie nie tylko lokalnych mieszkańców ale także delegacji z Tbilisi. Pokazuje to jaką wciąż żadkością w Gruzji są podobne działania oddolne i jak duży jest potencjał, który należy wspierać i wykorzystywać. Korena udowodnila wszystkim ale przede wszyskim samej sobie, że może i potrafi. A co najważniejsze – że to dopiero początek.

więcej informacji o Korenie i Tkibuli można znaleść tutaj.

Dodaj komentarz